niedziela, 15 listopada 2015

Moje przemyślenia


      Wspomnienia z czasu wojny, które opisuje autorka są dla mnie wstrząsające. Może jeszcze z powodu  młodego wieku lub być może z braku świadomości okrucieństw. Jest to niezwykła historia bardzo silnej, wytrwałej kobiety. Była wrażliwa na losy ludzi, bezduszne traktowanie i za wszelką cenę walczyła o życie innych. Wykazywała się ogromnym patriotyzmem, była gotowa na najwyższą ofiarę dla dobra ojczyzny. Ta powieść jest świadectwem na zbrodnie Niemiec wobec ludzkości. Bardzo podziwiam Lanckorońską za jej oddanie i postawę moralną.
        WIELKA ODWAGA, WALKA O GODNOŚĆ ,ŻYCIE CZŁOWIEKA I NARÓD.

sobota, 7 listopada 2015

Italia

       Lanckorońska od razu po opuszczeniu obozu wyjechała razem z bratem do Szwajcarii. Autorce bardzo trudno było przystosować się do normalnego życia. Chodzenie w sukni , kapeluszu , obiad w restauracji, jak gdyby nic się nie stało. Lanckorońska nie mogła tak po prostu tego zostawić , gdyż wiele kobiet zostało jeszcze w obozie. Musiała im pomóc. Napisała list do Czerwonego Krzyża i poprosiła o ewakuację w pierwszej kolejności królików i bloku NN. Później zajęła się pomocą byłym więżniarkom.  Zorganizowała im ubrania, żywność oraz transport do Szwecji. Pomogła też Belgijkom i Francuzkom przetrzymywanych w obozie Mauthausen. Zorganizowała z Czerwonym Krzyżem ich odzyskanie i przewiezienie do Szwecji. Kolejnym postanowieniem był wyjazd z bratem do Londynu, by tam  zgłosić się do Wojska Polskiego . Przyjęto ją do Drugiego Korpusu, stacjonującego we Włoszech. Jej zadaniem było organizowanie studiów wyższych dla młodych żołnierzy. Pewnego dnia dostała wiadomość od Adama Szebsty - ,,Kazał też pani przekazać , że jego synek modli się za panią co dzień''. To był szyfr , który wstrząsnął nią jak grom. Zrozumiała ona wtedy przesłanie w  wierszu Juliusza Słowackiego, do Polski już nie wróci.

RavensbrUck ciąg dalszy

Po wielu przykrościach z Francuzkami, Lanckorońska poprosiła władzę obozu a zmianę przydziału. Miała nadzieję że jako pielęgniarka rozpocznie pracę  z nowo przybyła lekarką, Marią Kujawską . Autorka opisuje ją jako niezwykłą osobę. Maria głęboko wierzyła w etykę lekarską. Marzyła również o tym, by szpital był miejscem otuchy i spokoju. Nawet te okrucieństwa wokół niej nie zniszczyły jej przekonań.. Nie pozwolono jej na pracę w szpitalu, mogła pełnić tylko funkcję sztubowej w najcięższych blokach. Wróciła na blok 27 do Francuzek. Lanckorońska z dnia na dzień miała coraz mniej sił ,by pracować , aż w końcu zachorowała. Z gorączką trafiła do szpitala na kilka miesięcy  pod opiekę swojej koleżanki Marii . Pewnego dnia do obozu przyszła niesamowita wiadomość. Monte Cassino zastało zdobyte przez Polaków oraz że Alianci wypierają Niemców z coraz to większych terenów. W lipcu, gdy wróciła na blok, Lanckorońską dopadło zapalenie płuc. Nie trafiła ona tym razem do szpitala , gdyż nie miała gorączki. Stan bohaterki się pogarszał , to był jedyny moment w którym autorka myślała , że umrze tam śmiercią naturalną. Wkrótce dotarła też do nich mglista informacja na temat Powstania Warszawskiego. Wywołało to wielkie poruszenie w obozie. Wszystkie Polki miały nadzieję, że wojna się już kończy, aż do obozu nie przyjechała dostawa z Warszawy. Transporty napływały w miarę jak padały dzielnice stolicy, Wola, Stare Miasto, Mokotów, Żolibórz, Śródmieście. Kobiety mówiły "to już nie miasto to gruzy" ,,Warszawa się pali".
    Do obozu zaczęły przybywać kobiety z całej Polski i z całej Europy. Przyjeżdżały Francuzki, Belgijki, Holenderki ,Jugosłowianki, Włoszki , Węgierki, Greczynki .W obozie zrobiło się bardzo tłoczno i szerzyła się epidemia biegunki oraz zapalenia płuc. Brakowało jedzenia i wody. Kobiety słabły i umierały. Przez takie zatrważające warunki i epidemie kobiety padały jak muchy. W październiku Lanckorońską przeniesiono na blok 32 do ,,NN" i do królików. Więźniarki za wszelką cenę pomagały i chroniły króliki. Chciały one, żeby po wojnie były dowodem okrucieństwa. Przyjeżdżało coraz więcej pociągów , ludzi segregowano i wysyłano do pracy w fabrykach niemieckich. Późną jesienią ewakuowano oświęcimski obóz , przywieziono wtedy 4000 kobiet, głównie Żydówki Węgierskie. Żyły one w masakrycznych warunkach. 4000 kobiet w jednym namiocie, nie miały one gdzie spać , nie miały kanalizacji. Dniami i nocami było słychać krzyki i lamenty. Spod ścian wylewał się mocz i kał. Codziennie wynoszono  stamtąd zmasakrowane ciała. Kobiety nie miały tam miejsca chodziły po sobie, żyły we własnych odchodach.
Jedna z Polek z Oświęcimia przywiozła ze sobą komplet dzieł Szekspira. W tej całej katastrofie literatura dodawała  sił polskim więźniarkom. Spotykały się , rozmawiały, mogły na chwilę oderwać się od tego cierpienia .
    5 stycznia odbyła się egzekucja Polek, zginęło ich w tedy 144. Kilka tygodni później dotarła do nich informacja , że państwa zachodnie zostawiły Polskę Związkowi Radzieckiemu. Lanckorońska uświadomiła sobie , że jest człowiekiem bez ojczyzny.
   5 kwietnia 1945 roku Lanckorońska wraz z 300 kobietami została wypuszczona z obozu przez Szwajcarski Czerwony Krzyż. Bohaterka nigdy nie czuła takiego szczęścia i ulgi , że wróci już do domu.

RavensbrUck ciąg dalszy

           W trakcie jej pobytu w Ravensbruck poznała dużo kobiet różnych narodowości: Czeszek, Rumunek, Francuzek, Węgierek, Hiszpanek, Niemek, z kilkoma się nawet zaprzyjaźniła . Razem z Bogusiem   obmyślali plan wydostania się z obozu. Pewnego dnia Boguś pojechał z SS-manem by kupić farby ( Boguś miał malować kraty w bunkrach). Po powrocie bohaterka dowiedziała się, że podczas podróży w jedną stronę wylegitymowano ich aż 4 razy .Wtedy wizja ucieczki nie była już tak realna.  W obozie Lanckorońska poznała pielęgniarkę Gerdę Querenheim, pielęgniarkę skazaną za romans z lekarzem . Nie była ona przyjazna w stosunku do Polek , ale wiedziała wszystko o operacjach pseudomedycznych. Lanckorońska starała się uzyskać jak najwięcej informacji o eksperymentach, aby móc je przesłać spiskowcom. W tym celu przekupiła ją jedzeniem i dowiedziała się, że w obozie wykonuje się 4 rodzaje operacji; kostne aseptyczne i septyczne (zakażenia) oraz muskułów septyczne i aseptyczne. Dokonywano również operacji wycięcia kości dla żołnierzy niemieckich, Wszystkie operowane umierały. Gerda powiedziała jej , że  żadne dziecko nie mogło się urodzić w obozie. Pozbawiano je życia przed narodzeniem lub tuż po narodzeniu. Autorka miała dość tego okrucieństwa, zebrane informacje postanowiła przekazać w liście ( zaszyfrowanej informacji) do Bora Komorowskiego- dowódcy Czerwonego Krzyża. Wieczorami przez okno z więźniarkami prowadziła rozmowy z historii. Lanckorońska po raz kolejny rozpoczęła głodówkę  i tym razem wróciła do obozu. Dostała numer i trójkąt na pasiaka. Była wówczas przydzielona do bloku Czerwonej Armii.W tym czasie miała możliwość pracować jako nauczycielka  Oprócz lekcji odbywały również rozmowy na temat moralności, religii..Teraz w obozie najbardziej skupiano się na ,,królikach".Więźniarki bardzo o nie dbały i im pomagały. ,,Królikami" były w większości młode kobiety ,  dla których  ważna była również nauka .Głównym zadaniem było ich kształcenie. 5 grudnia niespodziewanie  bohaterka  zostaje przeniesiona na blok Francuzek i Żydówek. Blok ten miał opinie najcięższego w obozie. Została tam sztubową. Praca  u nich była bardzo utrudniona, gdyż Francuski bardzo nie lubiły Lanckorońskiej, przez jej pochodzenie i przez funkcje sprawowane przez Polki w obozie. Wypominały jej , że to Polska jest winna wojnie i  gdyby nie ona, to nie były by w obozie. Brak czasu uniemożliwił prowadzenie wykładów. Jednym oderwaniem była wizyta w rewirze, gdzie odprowadzała chore do lekarki.

czwartek, 5 listopada 2015

Ravenbruck ciąg dalszy

         Po pewnym czasie Lanckorońska uporała się z samotnością izolatki. Informacje docierały do autorki fragmentarycznie. Pojedyncze egzemplarze gazet, przez ledwo uchylone okna wpadały skrawki rozmów i niewiarygodny smród. Dochodziła do sił. Po kilku tygodniach otrzymała katalog książek biblioteki SS. Wkrótce przychodziły inne książki i listy. Gdy już mogła chodzić, pozwolono jej na spacery po obozowym "ogrodzie". Mijała cele innych uwięzionych kobiet. Podczas spaceru udawało się jej porozmawiać. Miała na imię Herta i chętnie opowiadała, co się dzieje w obozie.Wytłumaczyła, że smród unoszący się w powietrzu to dym z komina. Był to zapach palonych włosów. Palono zwłoki.  Czasem gdy osoba  się już do niczego nie przydawała lub przeżyła  liczne tortury, palono ją żywcem. Szok. Okrucieństwo i bezduszność naprawdę nie do opisania, Przez maleńkie okno w celi nawiązała kontakt z ogrodniczką, która przekazywała jej bieżące informacje z obozu . Przemycała też ciepłą odzież. Pomagała polskim więźniarkom, jak mogła, w czasie spaceru rozdawała jedzenie. W tym czasie poznała też Bogusia, który odsiedział już swoje i malował cele. Dzięki niemu nawiązała kontakt z "drugą stroną". Organizowali jedzenie i uzgadniali zeznania. Czekała na obiecane przesłuchanie, uważała, że niesłusznie została umieszczona w obozie i na dodatek odosobniona od innych Polek. Wiosną w trakcie tak długo oczekiwanego przesłuchania sprowadzono ją na ziemię. Dowiedziała się ,że całe zamieszanie wokół Krugera i oskarżanie go nie miało sensu. Wyszła zbesztana. Wiedziała, że jej ciągła izolacja ma na celu zachowania całego zdarzenia w tajemnicy. Do obozu docierały informacje z frontu, jedne przygnębiające jak śmierć Sikorskiego, inne podtrzymujące na duchu. Autorka zawarła znajomość listową  z sekretarką francuskich spraw zagranicznych. Napisała jej ona, że o jej uwolnienie starają się włoscy przedstawiciele domu Sabaudzkiego. To stawiało Niemców w bardzo niekorzystnej sytuacji. Nie zamierzali jej uwolnić, a drugiej zaś strony bardzo starali się, by niczego jej nie zabrakło. Obawiali się skarg z jej strony , Lanckorońska wielokrotnie prosiła o przeniesienie do obozu. Zdesperowana postanowiła rozpocząć głodówkę, bo uważała to za jedyną szansę na opuszczenie izolatki. Było to działanie bezskuteczne, mimo obietnicy nic się nie wydarzyło. Było słychać naloty i bombardowania. W tym czasie odbywały się egzekucje na Polkach oraz kolejne operacje na ,,królikach". Kobiety przerażone informacją o kolejnym zabiegu stawiały opór i chowały się bezskutecznie. Za karę operowano  je w bunkrze, a nie w szpitalu. Po zabiegu umierały w gorączce lub z bólu. Jeszcze przed śmiercią prosiły, by recytować im wiersze polskiego artysty Juliusza Słowackiego. To smutne a za razem piękne.

niedziela, 1 listopada 2015

Ravensbruck

     Lankorońska spędziła  Święta  w celi w kompletnej samotności . Minął Sylwester, a razem z nim rok 1942. Bohaterka wiele rozmyślała w tym czasie. Miała nadzieję, że rok 1943 przyniesie Polsce zwycięstwo i wolność. 8 stycznia do jej celi zawitał oficer oznajmiając , że ma się szykować do podróży, bo następnego dnia jedzie do obozu Ravensbruck. O 11 rano nastąpił wyjazd pociągiem. Autorka na oko stwierdziła, że do wywózki czeka aż 70 kobiet. Wprowadzono je trójkami do maleńkich  jednoosobowych boksów . Tłoczyły się tam jak sardynki w puszce . Po około 2 godzinach dojechały na miejsce . To, co tam ujrzała, bardzo ją przygnębiło .Stały one  na dziedzińcu otoczonym zewsząd niskimi, drewnianymi barakami o barwie szarozielonej.Wszystkie budynki były takie same prócz jednego wysokiego murowanego, przy którym ich ustawiono. Najpierw zaprowadzono je do kancelarii, a następnie do łaźni .Później wzięły  udział w codziennym, wieczornym apelu .
Po wejściu do baraku Lanckorońskiej od razu na szyję rzuciła się jej była studentka historii sztuki. Dużo rozmawiały i dyskutowały o sytuacji  politycznej Polski. Następnego dnia ku uciesze bohaterki dostała ona pracę ze swoją podopieczną. Miała przyszywać trójkąty i numery do kurtek obozowiczek   Autorka dowiedziała się, że kolor trójkąta zależy od wykroczenia danej osoby. Ona sama dostała kurtkę z czerwonym trójkątem z P w środku - więzień polityczny oraz numer 16076. Niedługo jednak cieszyła się  pobytem z współwięźniarkami. Okazało się , że dla niej przygotowano specjalnie osobną celę w dużo lepszych warunkach . Dostała czystą  pościel, posiadała własną biblioteczkę, stół, a na nim maszynę do pisania , kwiaty w niebieskim wazonie.
Jak każdy więzień bohaterka była poddawana badaniom lekarskim. Na dłoniach i stopach miała ropne ranki. Wracając od lekarza zaczepiła ją więźniarka i poprowadziła do pokoju, gdzie leżały kobiety tzw. króliki doświadczalne . Były to młode dziewczęta z cierpieniem wypisanym na twarzy. Poddawane były pseudomedycznym eksperymentom. Bohaterka dowiedziała się, że są one teraz pod tymczasową opieką, gdyż przeszły poważne operacje. Ich losy były okrutne, umierały w nieopisanych bólach z braku wody lub z powodu różnych zakażeń. Była dla nich nadzieją, że ocaleje i przekaże światu to okrucieństwo. Od czasu  do czasu  w obozie odbywały się egzekucje . Kobiety wyprowadzano na dziedziniec i  rozstrzeliwano, tam też je zakopywano. Lanckorońska dowiedziała się również , że Polki zabraniają sobie zawiązywać oczy i giną z okrzykiem "niech żyje Polska !" Bardzo wzruszyło to autorkę i była dumna z ich postawy . Pewnego dnia ,zwrócono się do niej z prośbą o tajne wykłady z historii sztuki. Bardzo ją to ucieszyło, mogła robić to co kochała najbardziej. Miało to jednak swoje konsekwencję , za karę została przeniesiona do izolatki.
Cela była szara z matowymi oknami . Dobrze ją karmiono , jak na obóz koncentracyjny,  miała bardzo dobre warunki. Jedyne co jej doskwierało to samotność, tam goiła swoje rany .Po kilku dniach wreszcie dostała przydział do ukraińskiego bloku jako "sztubowa". Miała życie jak się wyraziła "jedwabne", pozwolono jej leżeć, opatrywano rany, zwolniono z apeli. Otrzymała  w pełnej konspiracji list, który wstrząsną nią głęboko. Pisał do niej Adam Szebesta "Powiedz jej, że Renia ma ślicznego chłopca".Wiadomość bezpośrednio pierwsza od dziesięciu miesięcy, dodała jej otuchy, że o niej pamiętają i śledzą jej losy. W dwa dni późnej została wezwana do komendanta, który uznał, że jest ciężko chora, kuleje i potrzebuje starannej opieki lekarskiej i lepszego jedzenia. Prosiła, aby ją nie przenoszono, że woli zostać z współwięźniarkami. Umieścili ją w bunkrze i odosobnili.

sobota, 31 października 2015

Lwów

    Jechali do Lwowa. Lanckorońskiej spadł kamień z serca, gdyż sądziła że wraca do domu . W czasie jazdy zastanawiała się,  czy zdąży jeszcze wstąpić do kościoła i planowała swój czas. Ku jej zaskoczeniu zamiast do domu  zawieziono ją do biura gestapo. Tam długo ją przesłuchiwano i ponownie uwięziono. W więzieniu miała dobre warunki, mogła otrzymywać paczki , pisać listy. Na jej prośbę dostała również dużo  książek oraz inne materiały. Dzięki temu mogła nadal pisać swoją pracę naukową z historii sztuki. Inni więźniowie natomiast przeżywali swój najgorszy koszmar. Codziennie na dziedzińcu więzienia odbywały się egzekucje , ofiary tak jak poprzednio wywożono i rozstrzeliwano. Lanckorońskiej czasem pozwalano pracować jako sanitariuszka i rozdzielać żywność dla współwięźniów. Zwolniono ją nawet na kilka dni, by pracowała w więziennym szpitalu. Warunki w więzieniu  uległy pogorszeniu, brakowało żywności . W trakcie pobytu  była przesłuchiwana w sprawie Krugera. Zeznawała, jak przełożony się z nią obchodził i jak dopuścił się napadu na uniwersytety. Kilka dni póżniej oznajmiono jej, że jedzie do Berlina jako główny świadek przed sądem . Kruger został zwolniony z posady przełożonego więzienia w Stanisławowie.  Przed sądem kłamał,że owszem przebywała w jego więzieniu, ale on nigdy jej nie przesłuchiwał, ani z  Lanckorońską nie rozmawiał . Jaki tchórz - pomyślała wtedy bohaterka.


      28 listopada 1942 autorka wyjeżdżała pociągiem do Berlina. Jeździła tam ze swoimi ,, opiekunami" po biurach gestapo, by zamknąć ją do czasu rozprawy sądowej w celi. Przyjęta została do Alexanderplatz. Miała bardzo wąską celę na 5 piętrze w wielkim, brudnym budynku w stylu fortecy romańskiej z XIX w.
Lanckorońska miała tam spędzić dwa dni. W tym czasie bardzo dużo rozmyślała. Zastanawiała się jak naród niemiecki później podniesie się z takiego moralnego upadku.
 W poniedziałek rano zabrał ją opiekun i pojechali tramwajem przez Berlin. Lanckorońską przygnębił ten widok. Nienaruszone piękne miasto, pomyślała wtedy o zniszczonej Warszawie i serce jej się krajało. Trafili do biura , tam ją bardzo szczegółowo przesłuchano. Lanckorońska z wielką przykrością dowiedziała się, że sprawa z Krugerem nie dotyczy samego morderstwa na profesorach, tylko głownie tego , że jej o tym powiedział. Spisano protokół i kazano wrócić do Aleksanderplatz. Lanckorońska spędziła tam kilka tygodni. zaprzyjaźniła się tam z kilkoma Polkami . Jedna z nich była jej przyjaciółką z Czerwonego Krzyża Maria Brotnowska. Lanckorońska mogła prosić o rozmaite rzeczy dla swojej wygody, lecz jedyne o co prosiła, to książki. Pierwszą z nich była Mein Kampf . Następnie poprosiła o Goethego i Schillera. Lanckorońska czytając te dzieła niemieckie, poczuła silną odrazę. Kiedyś kochała te utwory, teraz po tylu przeżyciach ostatnich lat poczuła do nich wstręt i niezrozumienie .Miesiąc minął od przesłuchania  i nadal nic nie było wiadomo .