Jechali do Lwowa. Lanckorońskiej spadł kamień z serca, gdyż sądziła że wraca do domu . W czasie jazdy zastanawiała się, czy zdąży jeszcze wstąpić do kościoła i planowała swój czas. Ku jej zaskoczeniu zamiast do domu zawieziono ją do biura gestapo. Tam długo ją przesłuchiwano i ponownie uwięziono. W więzieniu miała dobre warunki, mogła otrzymywać paczki , pisać listy. Na jej prośbę dostała również dużo książek oraz inne materiały. Dzięki temu mogła nadal pisać swoją pracę naukową z historii sztuki. Inni więźniowie natomiast przeżywali swój najgorszy koszmar. Codziennie na dziedzińcu więzienia odbywały się egzekucje , ofiary tak jak poprzednio wywożono i rozstrzeliwano. Lanckorońskiej czasem pozwalano pracować jako sanitariuszka i rozdzielać żywność dla współwięźniów. Zwolniono ją nawet na kilka dni, by pracowała w więziennym szpitalu. Warunki w więzieniu uległy pogorszeniu, brakowało żywności . W trakcie pobytu była przesłuchiwana w sprawie Krugera. Zeznawała, jak przełożony się z nią obchodził i jak dopuścił się napadu na uniwersytety. Kilka dni póżniej oznajmiono jej, że jedzie do Berlina jako główny świadek przed sądem . Kruger został zwolniony z posady przełożonego więzienia w Stanisławowie. Przed sądem kłamał,że owszem przebywała w jego więzieniu, ale on nigdy jej nie przesłuchiwał, ani z Lanckorońską nie rozmawiał . Jaki tchórz - pomyślała wtedy bohaterka.
28 listopada 1942 autorka wyjeżdżała pociągiem do Berlina. Jeździła tam ze swoimi ,, opiekunami" po biurach gestapo, by zamknąć ją do czasu rozprawy sądowej w celi. Przyjęta została do Alexanderplatz. Miała bardzo wąską celę na 5 piętrze w wielkim, brudnym budynku w stylu fortecy romańskiej z XIX w.
Lanckorońska miała tam spędzić dwa dni. W tym czasie bardzo dużo rozmyślała. Zastanawiała się jak naród niemiecki później podniesie się z takiego moralnego upadku.
W poniedziałek rano zabrał ją opiekun i pojechali tramwajem przez Berlin. Lanckorońską przygnębił ten widok. Nienaruszone piękne miasto, pomyślała wtedy o zniszczonej Warszawie i serce jej się krajało. Trafili do biura , tam ją bardzo szczegółowo przesłuchano. Lanckorońska z wielką przykrością dowiedziała się, że sprawa z Krugerem nie dotyczy samego morderstwa na profesorach, tylko głownie tego , że jej o tym powiedział. Spisano protokół i kazano wrócić do Aleksanderplatz. Lanckorońska spędziła tam kilka tygodni. zaprzyjaźniła się tam z kilkoma Polkami . Jedna z nich była jej przyjaciółką z Czerwonego Krzyża Maria Brotnowska. Lanckorońska mogła prosić o rozmaite rzeczy dla swojej wygody, lecz jedyne o co prosiła, to książki. Pierwszą z nich była Mein Kampf . Następnie poprosiła o Goethego i Schillera. Lanckorońska czytając te dzieła niemieckie, poczuła silną odrazę. Kiedyś kochała te utwory, teraz po tylu przeżyciach ostatnich lat poczuła do nich wstręt i niezrozumienie .Miesiąc minął od przesłuchania i nadal nic nie było wiadomo .
sobota, 31 października 2015
niedziela, 25 października 2015
Aresztowanie
Następnie Lanckorońska udała się do więzienia we Stanisławowie. Tamtejszy przełożony był bardzo wścibski i nie miły w stosunku do autorki. Kruger, bo tak się nazywał, robił wszystko by utrudnić jej pracę. Za wszelką cenę chciał oskarżyć ją o nielegalne działania. Pewnego dnia wezwał Lanckorońską do swojego gabinetu i przesłuchiwał aż 1,5 godziny. Opanowanie i szczerość bohaterki bardzo denerwowała prześladowcę, aż w końcu wpadając w furię, aresztował ją. Zarzutem były jej zbyt dumne odpowiedzi na pytania. Przewieziono ją do więzienia. Bardzo zdziwił autorkę fakt, że tą podróż odbyła samochodem osobowym. Kruger chcąc, złamać Lanckorońską i z nienawiści do jej osoby , wysłał wojska na Uniwersytet Krakowski i Lwowski. Zamordowano wtedy około 20 profesorów. Kruger z pełną satysfakcją oznajmił autorce o tym wydarzeniu. Ta wiadomość napełniła ją wielkim żalem i złością do samej siebie, bo gdyby byłaby ostrożniejsza, nic by się im nie stało. Lanckorońska rozpoczęła życie w areszcie. Nie czuła się tam bardzo źle. Nie głodowała, cela była czysta, a ze współwięźniarkami się nawet zaprzyjaźniła. Co jakiś czas była wzywana na przesłuchania. Swoim spokojem i dumą ściągała na siebie kary. Po raz kolejny rozwścieczony Kruger, nakazał przenieść ją do ciemni na tydzień. Lanckorońskiej, w sumie, to bardzo odpowiadało. Cisza i spokój, mogła spokojnie pomyśleć i nikt jej w tym nie przeszkadzał. Poza tym mogła w końcu się wyspać. Po ciemni znów ją wezwano. Powtórka z rozrywki, postawa moralna Lanckorońskiej ,była nie do przyjęcia . Kruger chciał ją złamać, zobaczyć w jej oczach cierpienie albo chociaż smutek. Autorka nie dawała za wygraną, więc jedyne co zobaczył to dumę i motywację. Wróciła do swojej poprzedniej celi. Sytuacja w więzieniu znacznie się pogorszyła. Zaczął panować głód. Maltretowanie i znęcanie nad więźniami szerzyło się na wszelką miarę.Coraz więcej kobiet słabło i umierało. Autorka zaczęła martwić się o swoje życie. Coraz więcej ludzi przyjeżdżało do obozu i coraz więcej było rozstrzeliwanych. Nocą wywożono tłumy ludzi do lasu, słychać było liczne strzały i krzyki. Później wozy wracały puste. Pewnej nocy wywołano nazwisko bohaterki, szła przygotowana na pewną śmierć. Ku jej zaskoczeniu została poprowadzona w zupełnie drugą stronę. Rozpoczęto ponowne przesłuchanie, ale po drugiej stronie biurka ( na jej szczęście) siedział inny mężczyzna . Pytano ją o standardy życia i o to co robiła przed aresztowaniem. Następnie kazano jej wsiąść do samochodu . Dokąd jechała ? Tego się jeszcze dowiemy.
sobota, 24 października 2015
RGO
Lanckorońska należała do RGO (Rada Główna Opiekuńcza), jej celem na najbliższe kilka miesięcy stała się opieka i dożywianie więźniów politycznych. Przez kilka tygodni starała się o zdobycie pozwolenia u gestapo. Po wielu czasochłonnych rozmowach , w końcu je otrzymała . Konsekwencją tych działań, była swastyka na ramię, oraz wiele innych odznaczeń, które musiała nosić w pracy. Zaraz po uzyskaniu pozwolenia Lanckorońska wyjechała do Tarnowa do tamtejszego więzienia. Niestety tam napotkała na niespodziewane trudności. Przełożony więzienia zażądał od niej rozkazu z Wydziału Sprawiedliwości w Krakowie na prowadzenie działalności. Lanckorońska nie dała za wygraną i już na następny dzień wróciła do Krakowa. Przez następne 2 tygodnie biegała po urzędach, by zdobyć nakaz, aż w końcu się udało. 25 sierpnia już jechała do Tarnowa z 1200 porcjami zupy dla więźniów. Autorką wstrząsnął widok tamtejszych skazańców. Ludzie bladzi, wychudzeni ,wyglądający jak wrak człowieka .Bohaterka była, dumna i szczęśliwa z tego, że może im pomóc. Od teraz codziennie więźniowie byli dożywiani. Lanckorońska zmotywowała także miejscową ludność do pomocy. Okoliczne wsie wpłacały pieniądze i organizowały żywność. Jej działania nie ograniczały się tylko do Tarnowa, w następnych miesiącach odwiedziła również Jasło, Sanok i Nowy Sącz. W więzieniu nowosądeckim przeżyła szok. Podczas jej przyjazdu, całe więzienie rozstrzelano. Lankorońską wstrząsnęła ta wiadomość. Zapytała przełożonego, za co oni wszyscy umarli, a Gestapowiec odpowiedział jej, że za nic.
Czy w ogóle taki rodzaj i poziom okrucieństwa, bezduszności i braku szacunku może egzystować?!? Jak tak można ? Zabić kogoś tak po prostu bez powodu, to nie do pojęcia .
Czy w ogóle taki rodzaj i poziom okrucieństwa, bezduszności i braku szacunku może egzystować?!? Jak tak można ? Zabić kogoś tak po prostu bez powodu, to nie do pojęcia .
czwartek, 15 października 2015
Kraków
Kraków
(maj 1940-czerwiec 1941)
Lanckorońskiej
już na samym początku przenosin wydawało się, że po stronie
niemieckiej panuje ład i porządek. Jednak się myliła, przejście
przez granicę było dla niej traumatycznym przeżyciem. Nie była
przygotowana na takie traktowanie, bez szacunku do godności
człowieka i jego własności osobistej. Na
początku ustawili ją w szeregu wraz z innym. Potem kazali przejść
do bunkra, gdzie ich podzielono. Musieli się rozebrać, a rzeczy
włożyć do osobnego worka. Każdy z osobna dostawał tabliczkę z
numerem do powieszenia na szyję. Lanckorońska dostała 57. Bardzo
oburzyło ją takie traktowanie i zmartwił fakt, jak się z nimi
obchodzono. Każdy został przeszukany od stóp do głów w
poszukiwaniu rzeczy cennych lub przemycanych. Następnie przechodzili
obnażeni do łaźni gdzie mieli się umyć. Na powrót dostawali
swoje worki ( oczywiście bez wszelkich pozostawionych
kosztowności).Niemcy krzyczeli Ratten Hinaus - szczury precz! , gdy
odjeżdżali. Ta zniewaga i wywyższanie się oprawców przeraziły
Autorkę. Dojechawszy do centrum Krakowa była oczarowana i w pewnym
sensie szczęśliwa, że przynajmniej jedno z pięknych polskich
miast nie zostało doszczętnie zniszczone czy zbombardowane. W
Krakowie Lanckorońska zamieszkała u znajomych i podjęła się pracy
pielęgniarki. Życie Polaków stawało się bardzo ciężkie. Na
każdym kroku podkreślano, że są Untermenschen (podludźmi). Coraz
więcej lokali i miejsc kultury było zamkniętych i dozwolonych
tylko dla Niemców. Praca pielęgniarki też nie była łatwa.
Codziennie do szpitala przywożono ludzi, którzy wracali z wywózek
cali pokaleczeni i chorzy . Bohaterka w ciągu 2-tygodniowej pracy
nie miała ani jednego pacjenta, który zdrowy lub żywy opuścił
szpital. Bardzo przygnębiała ją ta sytuacja, mnie ona wypełniła
wielkim żalem , gdyż tyle starań poszło na marne. Lanckorońska
dzięki swojej znajomości języka angielskiego opiekowała się
chłopcem angielskiego pochodzenia, któremu udało się uciec z
obozu. Autorka opisuje chłopca jako trochę próżnego , ale
mądrego,sprytnego i bardzo energicznego. Chłopiec ten każdego dnia
dodawał jej trochę uśmiechu i radości .Przynajmniej przez pewien
czas.
niedziela, 11 października 2015
Autorka
Na wstępie kilka słów o samej autorce.
Karolina Lanckorońska urodziła się w 1898 roku, była ostatnią przedstawicielką rodu. Jej genealogia nakładała na nią wiele obowiązków, gdyż od wielu lat jej rodzina angażowała się politycznie. Lanckorońska od najmłodszych lat pasjonowała się sztuką. Jej ojciec, Karol Lanckoroński, był kolekcjonerem i miłośnikiem historii sztuki. Rodzinna kolekcja obrazów oraz rozmaite podróże miały wpływ na jej wyobraźnię. Najbardziej uwielbiała polskich artystów: Jana Matejkę ,Artura Grottgera , Józefa Chełmońskiego i Jacka Malczewskiego.W wielkim pałacu wiedeńskim nie czuła się dobrze, najbardziej lubiła wyjeżdżać do Rozdołu. Chętnie czytała literaturę polską "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza,"Echa Leśne" i "Wierną Rzekę" Stefana Żeromskiego, a poezję Juliusza Słowackiego recytowała z pamięci. W czasie pierwszej wojny światowej, jako już osiemnastoletnia dziewczyna pasjonowała się postacią Piłsudskiego, zbierała jego fotografie, broszury, orzełki. Opiekowała się rannymi i chorymi żołnierzami. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości rozpoczęła studia na wydziale historii sztuk, gdziei studiowała twórczość ukochanego artysty -Michała Archanioła .W roku 1926 Lanckorońska wyjechała do Rzymu , gdzie studiowała sztukę włoską okresu renesansu i baroku. Po śmierci ojca w 1933, jako dziedziczka Komarna zamieszkała na stałe w Lwowie. W 1934 roku została członkiem Lwowskiego Towarzystwa Naukowego. 13 stycznia 1936 roku senat Uniwersytetu Jana Kazimierza uznał jej habilitację i w ten sposób została pierwszą w Polsce kobietą, która uzyskała habilitację w zakresie historii sztuki.
Lanckorońska rozpoczyna swój pamiętnik wpisem z nocy 22 września 1939 roku, kiedy to armia sowiecka zajęła Lwów. Mając do wyboru emigrację, wolała pozostać w kraju. W tym czasie wykładała na Uniwersytecie Lwowskim historię sztuki. Napływający do Lwowa sowieci mieli bardzo mało poszanowania dla Ukraińców, a zwłaszcza dla Polaków. Wiele żołnierzy i oficerów rosyjskich żądało miejsca zamieszkania w polskich domach. Lanckorońska przez wiele miesięcy miała ulgi ( z powodu wykładania na uniwersytecie ) od nieproszonych gości. Nie poczuła zbyt mocno tego znieważenia. Był to okres bardzo ciężki. Masy uchodźców z całej Polski zalewały ulice. Zaczęło brakować jedzenia i ubrań. Na szczęście podążyli dalej na zachód. Największą katastrofą Lwowa było unieważnienie złotego.21 grudnia 1939 roku wprowadzono ruble, które można było jedynie pozyskać pracując u sowietów. Wyobraźcie to sobie, że nagle zostajecie z niczym, bez pieniędzy, nie jesteście w stanie zrobić absolutnie niczego. Powstawały targi, na których można było kupić dosłownie wszystko. Kolejnym następstwem było powolne usuwanie polszczyzny. Nazwy ulic zastąpiono ukraińskimi.
Na uniwersytecie zabroniono wykładania w języku polskim. Polska kultura i tradycja zaczęły zanikać wśród młodzieży. Studenci mimo wszystko sami przychodzili do niej się dokształcać. Była jednym z nielicznych wykładowców, od których nie żądano wykładania po ukraińsku. Było coraz mniej pracy i Lanckorońską zwolniono z uniwersytetu, był to rok 1940. Najgorsze w tym okresie były wywózki w głąb ZSRR. Codziennie łapano i zabierano ludzi grupami do pociągów i wywożono do Rosji, na Syberię lub do Kazachstanu. Jednym z tych zesłańców był mój dziadek w raz z rodziną. W słowniku polskim na zawsze zapisało się to straszne słowo ,,Łapanka " . Zaczęły się coraz to liczne porwania zwłaszcza młodych mężczyzn, bezprawie, klimat ludzkiej rozpaczy i bezsilności unosił się w powietrzu. Jak opisuje w przeciągu trzech dni pociągami z dworca we Lwowie wywieźli około miliona ludzi. Jedni umarli z głodu, inni pozamarzali. Widok był makabryczny. Bohaterka nie mogła uwierzyć,że zachód nie przychodzi nam z pomocą. Lanckorońska jednak nie dała za wygraną takiej bezkarności i stosunkowi do godności człowieka . 2 stycznia 1940 roku Wstąpiła do ZWZ ( Związek Walki Zbrojnej) przysięgała szerzyć działalność konspiracyjną i nie dać za wygraną Rosjanom. Jej członkostwo jednak szybko się skończyło, gdyż musiała uciekać z Lwowa ścigana przez Sowietów .
Postanowiła wyjechać do Krakowa pod władzę ze strony niemieckiej, co ją tam czeka zobaczymy.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)