czwartek, 15 października 2015

Kraków

Kraków (maj 1940-czerwiec 1941)
       Lanckorońskiej już na samym początku przenosin wydawało się, że po stronie niemieckiej panuje ład i porządek. Jednak się myliła, przejście przez granicę było dla niej traumatycznym przeżyciem. Nie była przygotowana na takie traktowanie, bez szacunku do godności człowieka i jego własności osobistej. Na początku ustawili ją w szeregu wraz z innym. Potem kazali przejść do bunkra, gdzie ich podzielono. Musieli się rozebrać, a rzeczy włożyć do osobnego worka. Każdy z osobna dostawał tabliczkę z numerem do powieszenia na szyję. Lanckorońska dostała 57. Bardzo oburzyło ją takie traktowanie i zmartwił fakt, jak się z nimi obchodzono. Każdy został przeszukany od stóp do głów w poszukiwaniu rzeczy cennych lub przemycanych. Następnie przechodzili obnażeni do łaźni gdzie mieli się umyć. Na powrót dostawali swoje worki ( oczywiście bez wszelkich pozostawionych kosztowności).Niemcy krzyczeli Ratten Hinaus - szczury precz! , gdy odjeżdżali. Ta zniewaga i wywyższanie się oprawców przeraziły Autorkę. Dojechawszy do centrum Krakowa była oczarowana i w pewnym sensie szczęśliwa, że przynajmniej jedno z pięknych polskich miast nie zostało doszczętnie zniszczone czy zbombardowane. W Krakowie Lanckorońska zamieszkała u znajomych i podjęła się pracy pielęgniarki. Życie Polaków stawało się bardzo ciężkie. Na każdym kroku podkreślano, że są Untermenschen (podludźmi). Coraz więcej lokali i miejsc kultury było zamkniętych i dozwolonych tylko dla Niemców. Praca pielęgniarki też nie była łatwa. Codziennie do szpitala przywożono ludzi, którzy wracali z wywózek cali pokaleczeni i chorzy . Bohaterka w ciągu 2-tygodniowej pracy nie miała ani jednego pacjenta, który zdrowy lub żywy opuścił szpital. Bardzo przygnębiała ją ta sytuacja, mnie ona wypełniła wielkim żalem , gdyż tyle starań poszło na marne. Lanckorońska dzięki swojej znajomości języka angielskiego opiekowała się chłopcem angielskiego pochodzenia, któremu udało się uciec z obozu. Autorka opisuje chłopca jako trochę próżnego , ale mądrego,sprytnego i bardzo energicznego. Chłopiec ten każdego dnia dodawał jej trochę uśmiechu i radości .Przynajmniej przez pewien czas.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz