niedziela, 1 listopada 2015

Ravensbruck

     Lankorońska spędziła  Święta  w celi w kompletnej samotności . Minął Sylwester, a razem z nim rok 1942. Bohaterka wiele rozmyślała w tym czasie. Miała nadzieję, że rok 1943 przyniesie Polsce zwycięstwo i wolność. 8 stycznia do jej celi zawitał oficer oznajmiając , że ma się szykować do podróży, bo następnego dnia jedzie do obozu Ravensbruck. O 11 rano nastąpił wyjazd pociągiem. Autorka na oko stwierdziła, że do wywózki czeka aż 70 kobiet. Wprowadzono je trójkami do maleńkich  jednoosobowych boksów . Tłoczyły się tam jak sardynki w puszce . Po około 2 godzinach dojechały na miejsce . To, co tam ujrzała, bardzo ją przygnębiło .Stały one  na dziedzińcu otoczonym zewsząd niskimi, drewnianymi barakami o barwie szarozielonej.Wszystkie budynki były takie same prócz jednego wysokiego murowanego, przy którym ich ustawiono. Najpierw zaprowadzono je do kancelarii, a następnie do łaźni .Później wzięły  udział w codziennym, wieczornym apelu .
Po wejściu do baraku Lanckorońskiej od razu na szyję rzuciła się jej była studentka historii sztuki. Dużo rozmawiały i dyskutowały o sytuacji  politycznej Polski. Następnego dnia ku uciesze bohaterki dostała ona pracę ze swoją podopieczną. Miała przyszywać trójkąty i numery do kurtek obozowiczek   Autorka dowiedziała się, że kolor trójkąta zależy od wykroczenia danej osoby. Ona sama dostała kurtkę z czerwonym trójkątem z P w środku - więzień polityczny oraz numer 16076. Niedługo jednak cieszyła się  pobytem z współwięźniarkami. Okazało się , że dla niej przygotowano specjalnie osobną celę w dużo lepszych warunkach . Dostała czystą  pościel, posiadała własną biblioteczkę, stół, a na nim maszynę do pisania , kwiaty w niebieskim wazonie.
Jak każdy więzień bohaterka była poddawana badaniom lekarskim. Na dłoniach i stopach miała ropne ranki. Wracając od lekarza zaczepiła ją więźniarka i poprowadziła do pokoju, gdzie leżały kobiety tzw. króliki doświadczalne . Były to młode dziewczęta z cierpieniem wypisanym na twarzy. Poddawane były pseudomedycznym eksperymentom. Bohaterka dowiedziała się, że są one teraz pod tymczasową opieką, gdyż przeszły poważne operacje. Ich losy były okrutne, umierały w nieopisanych bólach z braku wody lub z powodu różnych zakażeń. Była dla nich nadzieją, że ocaleje i przekaże światu to okrucieństwo. Od czasu  do czasu  w obozie odbywały się egzekucje . Kobiety wyprowadzano na dziedziniec i  rozstrzeliwano, tam też je zakopywano. Lanckorońska dowiedziała się również , że Polki zabraniają sobie zawiązywać oczy i giną z okrzykiem "niech żyje Polska !" Bardzo wzruszyło to autorkę i była dumna z ich postawy . Pewnego dnia ,zwrócono się do niej z prośbą o tajne wykłady z historii sztuki. Bardzo ją to ucieszyło, mogła robić to co kochała najbardziej. Miało to jednak swoje konsekwencję , za karę została przeniesiona do izolatki.
Cela była szara z matowymi oknami . Dobrze ją karmiono , jak na obóz koncentracyjny,  miała bardzo dobre warunki. Jedyne co jej doskwierało to samotność, tam goiła swoje rany .Po kilku dniach wreszcie dostała przydział do ukraińskiego bloku jako "sztubowa". Miała życie jak się wyraziła "jedwabne", pozwolono jej leżeć, opatrywano rany, zwolniono z apeli. Otrzymała  w pełnej konspiracji list, który wstrząsną nią głęboko. Pisał do niej Adam Szebesta "Powiedz jej, że Renia ma ślicznego chłopca".Wiadomość bezpośrednio pierwsza od dziesięciu miesięcy, dodała jej otuchy, że o niej pamiętają i śledzą jej losy. W dwa dni późnej została wezwana do komendanta, który uznał, że jest ciężko chora, kuleje i potrzebuje starannej opieki lekarskiej i lepszego jedzenia. Prosiła, aby ją nie przenoszono, że woli zostać z współwięźniarkami. Umieścili ją w bunkrze i odosobnili.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz