niedziela, 15 listopada 2015

Moje przemyślenia


      Wspomnienia z czasu wojny, które opisuje autorka są dla mnie wstrząsające. Może jeszcze z powodu  młodego wieku lub być może z braku świadomości okrucieństw. Jest to niezwykła historia bardzo silnej, wytrwałej kobiety. Była wrażliwa na losy ludzi, bezduszne traktowanie i za wszelką cenę walczyła o życie innych. Wykazywała się ogromnym patriotyzmem, była gotowa na najwyższą ofiarę dla dobra ojczyzny. Ta powieść jest świadectwem na zbrodnie Niemiec wobec ludzkości. Bardzo podziwiam Lanckorońską za jej oddanie i postawę moralną.
        WIELKA ODWAGA, WALKA O GODNOŚĆ ,ŻYCIE CZŁOWIEKA I NARÓD.

sobota, 7 listopada 2015

Italia

       Lanckorońska od razu po opuszczeniu obozu wyjechała razem z bratem do Szwajcarii. Autorce bardzo trudno było przystosować się do normalnego życia. Chodzenie w sukni , kapeluszu , obiad w restauracji, jak gdyby nic się nie stało. Lanckorońska nie mogła tak po prostu tego zostawić , gdyż wiele kobiet zostało jeszcze w obozie. Musiała im pomóc. Napisała list do Czerwonego Krzyża i poprosiła o ewakuację w pierwszej kolejności królików i bloku NN. Później zajęła się pomocą byłym więżniarkom.  Zorganizowała im ubrania, żywność oraz transport do Szwecji. Pomogła też Belgijkom i Francuzkom przetrzymywanych w obozie Mauthausen. Zorganizowała z Czerwonym Krzyżem ich odzyskanie i przewiezienie do Szwecji. Kolejnym postanowieniem był wyjazd z bratem do Londynu, by tam  zgłosić się do Wojska Polskiego . Przyjęto ją do Drugiego Korpusu, stacjonującego we Włoszech. Jej zadaniem było organizowanie studiów wyższych dla młodych żołnierzy. Pewnego dnia dostała wiadomość od Adama Szebsty - ,,Kazał też pani przekazać , że jego synek modli się za panią co dzień''. To był szyfr , który wstrząsnął nią jak grom. Zrozumiała ona wtedy przesłanie w  wierszu Juliusza Słowackiego, do Polski już nie wróci.

RavensbrUck ciąg dalszy

Po wielu przykrościach z Francuzkami, Lanckorońska poprosiła władzę obozu a zmianę przydziału. Miała nadzieję że jako pielęgniarka rozpocznie pracę  z nowo przybyła lekarką, Marią Kujawską . Autorka opisuje ją jako niezwykłą osobę. Maria głęboko wierzyła w etykę lekarską. Marzyła również o tym, by szpital był miejscem otuchy i spokoju. Nawet te okrucieństwa wokół niej nie zniszczyły jej przekonań.. Nie pozwolono jej na pracę w szpitalu, mogła pełnić tylko funkcję sztubowej w najcięższych blokach. Wróciła na blok 27 do Francuzek. Lanckorońska z dnia na dzień miała coraz mniej sił ,by pracować , aż w końcu zachorowała. Z gorączką trafiła do szpitala na kilka miesięcy  pod opiekę swojej koleżanki Marii . Pewnego dnia do obozu przyszła niesamowita wiadomość. Monte Cassino zastało zdobyte przez Polaków oraz że Alianci wypierają Niemców z coraz to większych terenów. W lipcu, gdy wróciła na blok, Lanckorońską dopadło zapalenie płuc. Nie trafiła ona tym razem do szpitala , gdyż nie miała gorączki. Stan bohaterki się pogarszał , to był jedyny moment w którym autorka myślała , że umrze tam śmiercią naturalną. Wkrótce dotarła też do nich mglista informacja na temat Powstania Warszawskiego. Wywołało to wielkie poruszenie w obozie. Wszystkie Polki miały nadzieję, że wojna się już kończy, aż do obozu nie przyjechała dostawa z Warszawy. Transporty napływały w miarę jak padały dzielnice stolicy, Wola, Stare Miasto, Mokotów, Żolibórz, Śródmieście. Kobiety mówiły "to już nie miasto to gruzy" ,,Warszawa się pali".
    Do obozu zaczęły przybywać kobiety z całej Polski i z całej Europy. Przyjeżdżały Francuzki, Belgijki, Holenderki ,Jugosłowianki, Włoszki , Węgierki, Greczynki .W obozie zrobiło się bardzo tłoczno i szerzyła się epidemia biegunki oraz zapalenia płuc. Brakowało jedzenia i wody. Kobiety słabły i umierały. Przez takie zatrważające warunki i epidemie kobiety padały jak muchy. W październiku Lanckorońską przeniesiono na blok 32 do ,,NN" i do królików. Więźniarki za wszelką cenę pomagały i chroniły króliki. Chciały one, żeby po wojnie były dowodem okrucieństwa. Przyjeżdżało coraz więcej pociągów , ludzi segregowano i wysyłano do pracy w fabrykach niemieckich. Późną jesienią ewakuowano oświęcimski obóz , przywieziono wtedy 4000 kobiet, głównie Żydówki Węgierskie. Żyły one w masakrycznych warunkach. 4000 kobiet w jednym namiocie, nie miały one gdzie spać , nie miały kanalizacji. Dniami i nocami było słychać krzyki i lamenty. Spod ścian wylewał się mocz i kał. Codziennie wynoszono  stamtąd zmasakrowane ciała. Kobiety nie miały tam miejsca chodziły po sobie, żyły we własnych odchodach.
Jedna z Polek z Oświęcimia przywiozła ze sobą komplet dzieł Szekspira. W tej całej katastrofie literatura dodawała  sił polskim więźniarkom. Spotykały się , rozmawiały, mogły na chwilę oderwać się od tego cierpienia .
    5 stycznia odbyła się egzekucja Polek, zginęło ich w tedy 144. Kilka tygodni później dotarła do nich informacja , że państwa zachodnie zostawiły Polskę Związkowi Radzieckiemu. Lanckorońska uświadomiła sobie , że jest człowiekiem bez ojczyzny.
   5 kwietnia 1945 roku Lanckorońska wraz z 300 kobietami została wypuszczona z obozu przez Szwajcarski Czerwony Krzyż. Bohaterka nigdy nie czuła takiego szczęścia i ulgi , że wróci już do domu.

RavensbrUck ciąg dalszy

           W trakcie jej pobytu w Ravensbruck poznała dużo kobiet różnych narodowości: Czeszek, Rumunek, Francuzek, Węgierek, Hiszpanek, Niemek, z kilkoma się nawet zaprzyjaźniła . Razem z Bogusiem   obmyślali plan wydostania się z obozu. Pewnego dnia Boguś pojechał z SS-manem by kupić farby ( Boguś miał malować kraty w bunkrach). Po powrocie bohaterka dowiedziała się, że podczas podróży w jedną stronę wylegitymowano ich aż 4 razy .Wtedy wizja ucieczki nie była już tak realna.  W obozie Lanckorońska poznała pielęgniarkę Gerdę Querenheim, pielęgniarkę skazaną za romans z lekarzem . Nie była ona przyjazna w stosunku do Polek , ale wiedziała wszystko o operacjach pseudomedycznych. Lanckorońska starała się uzyskać jak najwięcej informacji o eksperymentach, aby móc je przesłać spiskowcom. W tym celu przekupiła ją jedzeniem i dowiedziała się, że w obozie wykonuje się 4 rodzaje operacji; kostne aseptyczne i septyczne (zakażenia) oraz muskułów septyczne i aseptyczne. Dokonywano również operacji wycięcia kości dla żołnierzy niemieckich, Wszystkie operowane umierały. Gerda powiedziała jej , że  żadne dziecko nie mogło się urodzić w obozie. Pozbawiano je życia przed narodzeniem lub tuż po narodzeniu. Autorka miała dość tego okrucieństwa, zebrane informacje postanowiła przekazać w liście ( zaszyfrowanej informacji) do Bora Komorowskiego- dowódcy Czerwonego Krzyża. Wieczorami przez okno z więźniarkami prowadziła rozmowy z historii. Lanckorońska po raz kolejny rozpoczęła głodówkę  i tym razem wróciła do obozu. Dostała numer i trójkąt na pasiaka. Była wówczas przydzielona do bloku Czerwonej Armii.W tym czasie miała możliwość pracować jako nauczycielka  Oprócz lekcji odbywały również rozmowy na temat moralności, religii..Teraz w obozie najbardziej skupiano się na ,,królikach".Więźniarki bardzo o nie dbały i im pomagały. ,,Królikami" były w większości młode kobiety ,  dla których  ważna była również nauka .Głównym zadaniem było ich kształcenie. 5 grudnia niespodziewanie  bohaterka  zostaje przeniesiona na blok Francuzek i Żydówek. Blok ten miał opinie najcięższego w obozie. Została tam sztubową. Praca  u nich była bardzo utrudniona, gdyż Francuski bardzo nie lubiły Lanckorońskiej, przez jej pochodzenie i przez funkcje sprawowane przez Polki w obozie. Wypominały jej , że to Polska jest winna wojnie i  gdyby nie ona, to nie były by w obozie. Brak czasu uniemożliwił prowadzenie wykładów. Jednym oderwaniem była wizyta w rewirze, gdzie odprowadzała chore do lekarki.

czwartek, 5 listopada 2015

Ravenbruck ciąg dalszy

         Po pewnym czasie Lanckorońska uporała się z samotnością izolatki. Informacje docierały do autorki fragmentarycznie. Pojedyncze egzemplarze gazet, przez ledwo uchylone okna wpadały skrawki rozmów i niewiarygodny smród. Dochodziła do sił. Po kilku tygodniach otrzymała katalog książek biblioteki SS. Wkrótce przychodziły inne książki i listy. Gdy już mogła chodzić, pozwolono jej na spacery po obozowym "ogrodzie". Mijała cele innych uwięzionych kobiet. Podczas spaceru udawało się jej porozmawiać. Miała na imię Herta i chętnie opowiadała, co się dzieje w obozie.Wytłumaczyła, że smród unoszący się w powietrzu to dym z komina. Był to zapach palonych włosów. Palono zwłoki.  Czasem gdy osoba  się już do niczego nie przydawała lub przeżyła  liczne tortury, palono ją żywcem. Szok. Okrucieństwo i bezduszność naprawdę nie do opisania, Przez maleńkie okno w celi nawiązała kontakt z ogrodniczką, która przekazywała jej bieżące informacje z obozu . Przemycała też ciepłą odzież. Pomagała polskim więźniarkom, jak mogła, w czasie spaceru rozdawała jedzenie. W tym czasie poznała też Bogusia, który odsiedział już swoje i malował cele. Dzięki niemu nawiązała kontakt z "drugą stroną". Organizowali jedzenie i uzgadniali zeznania. Czekała na obiecane przesłuchanie, uważała, że niesłusznie została umieszczona w obozie i na dodatek odosobniona od innych Polek. Wiosną w trakcie tak długo oczekiwanego przesłuchania sprowadzono ją na ziemię. Dowiedziała się ,że całe zamieszanie wokół Krugera i oskarżanie go nie miało sensu. Wyszła zbesztana. Wiedziała, że jej ciągła izolacja ma na celu zachowania całego zdarzenia w tajemnicy. Do obozu docierały informacje z frontu, jedne przygnębiające jak śmierć Sikorskiego, inne podtrzymujące na duchu. Autorka zawarła znajomość listową  z sekretarką francuskich spraw zagranicznych. Napisała jej ona, że o jej uwolnienie starają się włoscy przedstawiciele domu Sabaudzkiego. To stawiało Niemców w bardzo niekorzystnej sytuacji. Nie zamierzali jej uwolnić, a drugiej zaś strony bardzo starali się, by niczego jej nie zabrakło. Obawiali się skarg z jej strony , Lanckorońska wielokrotnie prosiła o przeniesienie do obozu. Zdesperowana postanowiła rozpocząć głodówkę, bo uważała to za jedyną szansę na opuszczenie izolatki. Było to działanie bezskuteczne, mimo obietnicy nic się nie wydarzyło. Było słychać naloty i bombardowania. W tym czasie odbywały się egzekucje na Polkach oraz kolejne operacje na ,,królikach". Kobiety przerażone informacją o kolejnym zabiegu stawiały opór i chowały się bezskutecznie. Za karę operowano  je w bunkrze, a nie w szpitalu. Po zabiegu umierały w gorączce lub z bólu. Jeszcze przed śmiercią prosiły, by recytować im wiersze polskiego artysty Juliusza Słowackiego. To smutne a za razem piękne.

niedziela, 1 listopada 2015

Ravensbruck

     Lankorońska spędziła  Święta  w celi w kompletnej samotności . Minął Sylwester, a razem z nim rok 1942. Bohaterka wiele rozmyślała w tym czasie. Miała nadzieję, że rok 1943 przyniesie Polsce zwycięstwo i wolność. 8 stycznia do jej celi zawitał oficer oznajmiając , że ma się szykować do podróży, bo następnego dnia jedzie do obozu Ravensbruck. O 11 rano nastąpił wyjazd pociągiem. Autorka na oko stwierdziła, że do wywózki czeka aż 70 kobiet. Wprowadzono je trójkami do maleńkich  jednoosobowych boksów . Tłoczyły się tam jak sardynki w puszce . Po około 2 godzinach dojechały na miejsce . To, co tam ujrzała, bardzo ją przygnębiło .Stały one  na dziedzińcu otoczonym zewsząd niskimi, drewnianymi barakami o barwie szarozielonej.Wszystkie budynki były takie same prócz jednego wysokiego murowanego, przy którym ich ustawiono. Najpierw zaprowadzono je do kancelarii, a następnie do łaźni .Później wzięły  udział w codziennym, wieczornym apelu .
Po wejściu do baraku Lanckorońskiej od razu na szyję rzuciła się jej była studentka historii sztuki. Dużo rozmawiały i dyskutowały o sytuacji  politycznej Polski. Następnego dnia ku uciesze bohaterki dostała ona pracę ze swoją podopieczną. Miała przyszywać trójkąty i numery do kurtek obozowiczek   Autorka dowiedziała się, że kolor trójkąta zależy od wykroczenia danej osoby. Ona sama dostała kurtkę z czerwonym trójkątem z P w środku - więzień polityczny oraz numer 16076. Niedługo jednak cieszyła się  pobytem z współwięźniarkami. Okazało się , że dla niej przygotowano specjalnie osobną celę w dużo lepszych warunkach . Dostała czystą  pościel, posiadała własną biblioteczkę, stół, a na nim maszynę do pisania , kwiaty w niebieskim wazonie.
Jak każdy więzień bohaterka była poddawana badaniom lekarskim. Na dłoniach i stopach miała ropne ranki. Wracając od lekarza zaczepiła ją więźniarka i poprowadziła do pokoju, gdzie leżały kobiety tzw. króliki doświadczalne . Były to młode dziewczęta z cierpieniem wypisanym na twarzy. Poddawane były pseudomedycznym eksperymentom. Bohaterka dowiedziała się, że są one teraz pod tymczasową opieką, gdyż przeszły poważne operacje. Ich losy były okrutne, umierały w nieopisanych bólach z braku wody lub z powodu różnych zakażeń. Była dla nich nadzieją, że ocaleje i przekaże światu to okrucieństwo. Od czasu  do czasu  w obozie odbywały się egzekucje . Kobiety wyprowadzano na dziedziniec i  rozstrzeliwano, tam też je zakopywano. Lanckorońska dowiedziała się również , że Polki zabraniają sobie zawiązywać oczy i giną z okrzykiem "niech żyje Polska !" Bardzo wzruszyło to autorkę i była dumna z ich postawy . Pewnego dnia ,zwrócono się do niej z prośbą o tajne wykłady z historii sztuki. Bardzo ją to ucieszyło, mogła robić to co kochała najbardziej. Miało to jednak swoje konsekwencję , za karę została przeniesiona do izolatki.
Cela była szara z matowymi oknami . Dobrze ją karmiono , jak na obóz koncentracyjny,  miała bardzo dobre warunki. Jedyne co jej doskwierało to samotność, tam goiła swoje rany .Po kilku dniach wreszcie dostała przydział do ukraińskiego bloku jako "sztubowa". Miała życie jak się wyraziła "jedwabne", pozwolono jej leżeć, opatrywano rany, zwolniono z apeli. Otrzymała  w pełnej konspiracji list, który wstrząsną nią głęboko. Pisał do niej Adam Szebesta "Powiedz jej, że Renia ma ślicznego chłopca".Wiadomość bezpośrednio pierwsza od dziesięciu miesięcy, dodała jej otuchy, że o niej pamiętają i śledzą jej losy. W dwa dni późnej została wezwana do komendanta, który uznał, że jest ciężko chora, kuleje i potrzebuje starannej opieki lekarskiej i lepszego jedzenia. Prosiła, aby ją nie przenoszono, że woli zostać z współwięźniarkami. Umieścili ją w bunkrze i odosobnili.

sobota, 31 października 2015

Lwów

    Jechali do Lwowa. Lanckorońskiej spadł kamień z serca, gdyż sądziła że wraca do domu . W czasie jazdy zastanawiała się,  czy zdąży jeszcze wstąpić do kościoła i planowała swój czas. Ku jej zaskoczeniu zamiast do domu  zawieziono ją do biura gestapo. Tam długo ją przesłuchiwano i ponownie uwięziono. W więzieniu miała dobre warunki, mogła otrzymywać paczki , pisać listy. Na jej prośbę dostała również dużo  książek oraz inne materiały. Dzięki temu mogła nadal pisać swoją pracę naukową z historii sztuki. Inni więźniowie natomiast przeżywali swój najgorszy koszmar. Codziennie na dziedzińcu więzienia odbywały się egzekucje , ofiary tak jak poprzednio wywożono i rozstrzeliwano. Lanckorońskiej czasem pozwalano pracować jako sanitariuszka i rozdzielać żywność dla współwięźniów. Zwolniono ją nawet na kilka dni, by pracowała w więziennym szpitalu. Warunki w więzieniu  uległy pogorszeniu, brakowało żywności . W trakcie pobytu  była przesłuchiwana w sprawie Krugera. Zeznawała, jak przełożony się z nią obchodził i jak dopuścił się napadu na uniwersytety. Kilka dni póżniej oznajmiono jej, że jedzie do Berlina jako główny świadek przed sądem . Kruger został zwolniony z posady przełożonego więzienia w Stanisławowie.  Przed sądem kłamał,że owszem przebywała w jego więzieniu, ale on nigdy jej nie przesłuchiwał, ani z  Lanckorońską nie rozmawiał . Jaki tchórz - pomyślała wtedy bohaterka.


      28 listopada 1942 autorka wyjeżdżała pociągiem do Berlina. Jeździła tam ze swoimi ,, opiekunami" po biurach gestapo, by zamknąć ją do czasu rozprawy sądowej w celi. Przyjęta została do Alexanderplatz. Miała bardzo wąską celę na 5 piętrze w wielkim, brudnym budynku w stylu fortecy romańskiej z XIX w.
Lanckorońska miała tam spędzić dwa dni. W tym czasie bardzo dużo rozmyślała. Zastanawiała się jak naród niemiecki później podniesie się z takiego moralnego upadku.
 W poniedziałek rano zabrał ją opiekun i pojechali tramwajem przez Berlin. Lanckorońską przygnębił ten widok. Nienaruszone piękne miasto, pomyślała wtedy o zniszczonej Warszawie i serce jej się krajało. Trafili do biura , tam ją bardzo szczegółowo przesłuchano. Lanckorońska z wielką przykrością dowiedziała się, że sprawa z Krugerem nie dotyczy samego morderstwa na profesorach, tylko głownie tego , że jej o tym powiedział. Spisano protokół i kazano wrócić do Aleksanderplatz. Lanckorońska spędziła tam kilka tygodni. zaprzyjaźniła się tam z kilkoma Polkami . Jedna z nich była jej przyjaciółką z Czerwonego Krzyża Maria Brotnowska. Lanckorońska mogła prosić o rozmaite rzeczy dla swojej wygody, lecz jedyne o co prosiła, to książki. Pierwszą z nich była Mein Kampf . Następnie poprosiła o Goethego i Schillera. Lanckorońska czytając te dzieła niemieckie, poczuła silną odrazę. Kiedyś kochała te utwory, teraz po tylu przeżyciach ostatnich lat poczuła do nich wstręt i niezrozumienie .Miesiąc minął od przesłuchania  i nadal nic nie było wiadomo .


niedziela, 25 października 2015

Aresztowanie

    Następnie Lanckorońska udała się do więzienia we Stanisławowie. Tamtejszy przełożony był bardzo wścibski i nie miły w stosunku do autorki. Kruger, bo tak się nazywał, robił wszystko by utrudnić jej pracę. Za wszelką cenę chciał  oskarżyć ją o nielegalne działania. Pewnego dnia wezwał Lanckorońską do swojego gabinetu i przesłuchiwał  aż 1,5 godziny. Opanowanie i szczerość bohaterki bardzo denerwowała prześladowcę, aż w końcu wpadając w furię, aresztował ją. Zarzutem były jej zbyt dumne odpowiedzi na pytania.  Przewieziono ją  do więzienia. Bardzo zdziwił autorkę fakt, że tą podróż odbyła samochodem osobowym. Kruger chcąc, złamać Lanckorońską i z nienawiści do jej  osoby , wysłał wojska na Uniwersytet Krakowski i Lwowski. Zamordowano  wtedy około 20 profesorów. Kruger z pełną satysfakcją  oznajmił  autorce o tym wydarzeniu. Ta wiadomość napełniła ją wielkim żalem i złością do samej siebie, bo gdyby byłaby ostrożniejsza, nic by się im nie stało. Lanckorońska rozpoczęła życie w areszcie. Nie czuła się tam bardzo źle. Nie głodowała, cela była czysta, a ze współwięźniarkami się nawet zaprzyjaźniła. Co jakiś czas była wzywana  na przesłuchania. Swoim spokojem i dumą ściągała na siebie kary. Po raz kolejny rozwścieczony Kruger, nakazał przenieść ją do ciemni na tydzień. Lanckorońskiej, w sumie, to bardzo odpowiadało. Cisza i spokój, mogła spokojnie pomyśleć i nikt jej w tym nie przeszkadzał. Poza tym mogła w końcu się wyspać. Po ciemni znów ją wezwano. Powtórka z rozrywki, postawa moralna Lanckorońskiej ,była nie do przyjęcia . Kruger chciał ją złamać, zobaczyć w jej oczach cierpienie albo chociaż smutek. Autorka nie dawała za wygraną, więc jedyne co zobaczył to dumę i motywację. Wróciła do swojej poprzedniej celi. Sytuacja w więzieniu znacznie się pogorszyła. Zaczął panować głód. Maltretowanie i znęcanie nad więźniami szerzyło się na wszelką miarę.Coraz więcej kobiet słabło i umierało.  Autorka zaczęła martwić się o swoje życie. Coraz więcej ludzi przyjeżdżało do obozu i coraz więcej było rozstrzeliwanych. Nocą wywożono tłumy ludzi do lasu, słychać było liczne strzały i krzyki. Później wozy wracały puste. Pewnej nocy wywołano nazwisko bohaterki, szła przygotowana na pewną śmierć. Ku jej zaskoczeniu  została  poprowadzona w zupełnie drugą stronę. Rozpoczęto ponowne przesłuchanie, ale po drugiej stronie biurka ( na jej szczęście) siedział inny mężczyzna . Pytano ją o standardy życia i o to co robiła przed aresztowaniem. Następnie kazano jej wsiąść do samochodu . Dokąd jechała ? Tego się jeszcze dowiemy.

sobota, 24 października 2015

RGO

  Lanckorońska należała do RGO (Rada Główna Opiekuńcza), jej celem na najbliższe kilka miesięcy stała się opieka i dożywianie więźniów politycznych. Przez kilka tygodni starała się o zdobycie pozwolenia u gestapo. Po wielu czasochłonnych rozmowach , w końcu je  otrzymała . Konsekwencją tych działań, była swastyka na ramię, oraz wiele innych odznaczeń, które musiała nosić w pracy. Zaraz po  uzyskaniu pozwolenia Lanckorońska wyjechała do Tarnowa do tamtejszego więzienia. Niestety tam napotkała na niespodziewane trudności. Przełożony więzienia zażądał od niej rozkazu z Wydziału Sprawiedliwości w Krakowie na prowadzenie działalności. Lanckorońska nie dała za wygraną i już na następny dzień wróciła do Krakowa. Przez następne 2 tygodnie biegała po urzędach, by zdobyć nakaz, aż w końcu się udało. 25 sierpnia już jechała do Tarnowa z 1200 porcjami zupy dla więźniów. Autorką wstrząsnął widok tamtejszych skazańców. Ludzie bladzi, wychudzeni ,wyglądający jak wrak człowieka .Bohaterka była, dumna  i szczęśliwa  z tego, że może im pomóc. Od teraz codziennie więźniowie byli dożywiani. Lanckorońska zmotywowała także miejscową ludność do pomocy. Okoliczne wsie wpłacały pieniądze i organizowały żywność. Jej działania nie ograniczały się tylko do Tarnowa, w następnych miesiącach odwiedziła również Jasło, Sanok i Nowy Sącz. W więzieniu nowosądeckim przeżyła szok. Podczas jej przyjazdu, całe więzienie rozstrzelano. Lankorońską wstrząsnęła ta wiadomość. Zapytała przełożonego, za co oni wszyscy umarli, a Gestapowiec odpowiedział jej, że za nic.
  Czy w ogóle taki rodzaj i poziom okrucieństwa, bezduszności i braku szacunku może egzystować?!? Jak tak można ? Zabić kogoś tak po prostu bez powodu, to nie do pojęcia .

czwartek, 15 października 2015

Kraków

Kraków (maj 1940-czerwiec 1941)
       Lanckorońskiej już na samym początku przenosin wydawało się, że po stronie niemieckiej panuje ład i porządek. Jednak się myliła, przejście przez granicę było dla niej traumatycznym przeżyciem. Nie była przygotowana na takie traktowanie, bez szacunku do godności człowieka i jego własności osobistej. Na początku ustawili ją w szeregu wraz z innym. Potem kazali przejść do bunkra, gdzie ich podzielono. Musieli się rozebrać, a rzeczy włożyć do osobnego worka. Każdy z osobna dostawał tabliczkę z numerem do powieszenia na szyję. Lanckorońska dostała 57. Bardzo oburzyło ją takie traktowanie i zmartwił fakt, jak się z nimi obchodzono. Każdy został przeszukany od stóp do głów w poszukiwaniu rzeczy cennych lub przemycanych. Następnie przechodzili obnażeni do łaźni gdzie mieli się umyć. Na powrót dostawali swoje worki ( oczywiście bez wszelkich pozostawionych kosztowności).Niemcy krzyczeli Ratten Hinaus - szczury precz! , gdy odjeżdżali. Ta zniewaga i wywyższanie się oprawców przeraziły Autorkę. Dojechawszy do centrum Krakowa była oczarowana i w pewnym sensie szczęśliwa, że przynajmniej jedno z pięknych polskich miast nie zostało doszczętnie zniszczone czy zbombardowane. W Krakowie Lanckorońska zamieszkała u znajomych i podjęła się pracy pielęgniarki. Życie Polaków stawało się bardzo ciężkie. Na każdym kroku podkreślano, że są Untermenschen (podludźmi). Coraz więcej lokali i miejsc kultury było zamkniętych i dozwolonych tylko dla Niemców. Praca pielęgniarki też nie była łatwa. Codziennie do szpitala przywożono ludzi, którzy wracali z wywózek cali pokaleczeni i chorzy . Bohaterka w ciągu 2-tygodniowej pracy nie miała ani jednego pacjenta, który zdrowy lub żywy opuścił szpital. Bardzo przygnębiała ją ta sytuacja, mnie ona wypełniła wielkim żalem , gdyż tyle starań poszło na marne. Lanckorońska dzięki swojej znajomości języka angielskiego opiekowała się chłopcem angielskiego pochodzenia, któremu udało się uciec z obozu. Autorka opisuje chłopca jako trochę próżnego , ale mądrego,sprytnego i bardzo energicznego. Chłopiec ten każdego dnia dodawał jej trochę uśmiechu i radości .Przynajmniej przez pewien czas.



niedziela, 11 października 2015

Autorka



        Na wstępie kilka słów o samej autorce.
        Karolina Lanckorońska urodziła się w 1898 roku, była ostatnią przedstawicielką rodu. Jej genealogia nakładała na nią wiele obowiązków, gdyż od wielu lat jej rodzina angażowała się politycznie. Lanckorońska od najmłodszych lat pasjonowała się sztuką. Jej ojciec, Karol Lanckoroński, był kolekcjonerem i miłośnikiem historii sztuki. Rodzinna kolekcja obrazów oraz rozmaite podróże miały wpływ na  jej wyobraźnię. Najbardziej uwielbiała polskich artystów: Jana Matejkę ,Artura Grottgera , Józefa Chełmońskiego i Jacka Malczewskiego.W wielkim pałacu wiedeńskim nie czuła się dobrze, najbardziej lubiła wyjeżdżać do Rozdołu. Chętnie czytała literaturę polską "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza,"Echa Leśne" i "Wierną Rzekę" Stefana Żeromskiego, a poezję Juliusza Słowackiego recytowała z pamięci. W czasie pierwszej wojny światowej, jako już osiemnastoletnia dziewczyna pasjonowała się postacią Piłsudskiego, zbierała jego fotografie, broszury, orzełki. Opiekowała się rannymi i chorymi żołnierzami. Po uzyskaniu świadectwa dojrzałości rozpoczęła studia na wydziale historii sztuk, gdziei studiowała twórczość ukochanego artysty -Michała Archanioła .W roku 1926 Lanckorońska wyjechała do Rzymu , gdzie studiowała sztukę włoską okresu renesansu i baroku. Po śmierci  ojca w 1933, jako dziedziczka Komarna zamieszkała na stałe w Lwowie. W 1934 roku została członkiem Lwowskiego Towarzystwa Naukowego. 13 stycznia 1936 roku senat Uniwersytetu Jana Kazimierza uznał jej habilitację i w ten sposób została pierwszą w Polsce kobietą, która uzyskała habilitację w zakresie historii sztuki.




            Lanckorońska rozpoczyna swój pamiętnik wpisem z nocy 22 września 1939 roku, kiedy to armia sowiecka zajęła Lwów. Mając do wyboru emigrację, wolała pozostać w kraju. W tym czasie wykładała na Uniwersytecie Lwowskim historię sztuki. Napływający do Lwowa sowieci mieli bardzo mało poszanowania dla Ukraińców, a zwłaszcza dla Polaków. Wiele żołnierzy i oficerów rosyjskich żądało miejsca zamieszkania w polskich domach. Lanckorońska przez wiele miesięcy miała ulgi ( z powodu wykładania na uniwersytecie ) od nieproszonych gości. Nie poczuła zbyt mocno tego znieważenia. Był to okres bardzo ciężki. Masy uchodźców z całej Polski zalewały ulice. Zaczęło brakować jedzenia i ubrań. Na szczęście podążyli dalej na zachód. Największą katastrofą Lwowa było unieważnienie złotego.21 grudnia 1939 roku wprowadzono ruble, które można było jedynie pozyskać pracując u sowietów. Wyobraźcie to sobie, że nagle zostajecie z niczym, bez pieniędzy, nie jesteście w stanie zrobić absolutnie niczego. Powstawały targi, na których można było kupić dosłownie wszystko. Kolejnym następstwem było powolne usuwanie polszczyzny. Nazwy ulic zastąpiono ukraińskimi.
          Na uniwersytecie zabroniono wykładania w języku polskim. Polska kultura i tradycja zaczęły zanikać wśród młodzieży. Studenci mimo wszystko sami przychodzili  do  niej się dokształcać. Była jednym z nielicznych wykładowców, od których nie żądano wykładania po ukraińsku. Było coraz mniej pracy i Lanckorońską zwolniono z uniwersytetu, był to rok 1940. Najgorsze w tym okresie były wywózki w głąb ZSRR. Codziennie łapano i zabierano ludzi grupami do pociągów i wywożono do Rosji, na Syberię lub do Kazachstanu. Jednym z tych zesłańców był mój dziadek w raz z rodziną. W słowniku polskim na zawsze zapisało się to straszne słowo ,,Łapanka " . Zaczęły się coraz to liczne porwania zwłaszcza młodych mężczyzn, bezprawie, klimat ludzkiej rozpaczy i bezsilności unosił się w powietrzu. Jak opisuje w przeciągu trzech dni pociągami z dworca we Lwowie wywieźli około miliona ludzi. Jedni umarli z głodu, inni pozamarzali. Widok był makabryczny. Bohaterka nie mogła uwierzyć,że zachód nie przychodzi nam z pomocą. Lanckorońska jednak nie dała za wygraną takiej bezkarności i stosunkowi do godności człowieka . 2 stycznia 1940 roku Wstąpiła do ZWZ ( Związek Walki Zbrojnej) przysięgała szerzyć działalność konspiracyjną i nie dać za wygraną Rosjanom. Jej członkostwo jednak szybko się skończyło, gdyż musiała uciekać z Lwowa ścigana przez Sowietów .
Postanowiła wyjechać do Krakowa pod władzę ze strony niemieckiej, co ją tam czeka zobaczymy.


poniedziałek, 28 września 2015

Zaczynamy :)

           Cześć, Wszystkim, tym postem rozpoczynam moje opowieści . Niedawno zaczęłam czytać powieść pt. ,, Wspomnienia Wojenne " autorstwa Karoliny Lankorońskiej. Lektura jest o przeżyciach pisarki w czasie  II Wojny Światowej. Bardzo szokują i przerażają  mnie niektóre fragmenty  i tym właśnie pragnę się z wami podzielić.
                                                                                                                          Zapraszam do czytania